www.theoperaghost.fora.pl

miclis

Po to jest forum, żeby zaspamiać je tematami, dlatego pomyślałem, że czemuś takiemu, jak najnowsza ekranizacja, należy sie osobny topic.

Wstyd się przyznać, ale na Les Mis byłem dopiero wczoraj.

Wszelkie wiadomości o filmie, śledziłem, od kiedy tylko, takowe zaczęły się pojawiać w sieci. Cieszyłem się, że wreszcie postanowili zekranizować ten musical. Po obejrzeniu pierwszych trailerów, miałem pewne obawy, co do efektu końcowego, gdyż miejscami, nie bardzo mi się one podobały.

Na szczęście efekt końcowy, jest mimo wszystko niesamowity, zresztą już o tym wiecie, gdyż oglądaliście ten film przede mną. Absolutnie nie mam nic do zarzucenia.
W trailerach drażniło mnie wiele rzeczy: gęba Mariusa, strój Javerta (brak cylindra), oraz jakość muzyki. Podczas oglądania filmu, powyższe rzeczy, absolutnie nie rzucały się w oczy.
Wydaje mi się, że poza kilkoma zamianami, nie zabrakło w ekranizacji żadnego utworu. Podczas oglądania zauważyłem, że ominęli Do you hear the people sing i nie mogłem uwierzyć, że wywalili ten sztandarowy utwór. Na szczęście, kilkanaście minut później, mogłem go jednak usłyszeć, gdyż jak się okazało, został on przeniesiony do wydarzeń z aktu 2, gdzie w sumie świetnie pasował. Turning został skrócony do połowy, ale w sumie nic nie szkodzi, ponieważ nie wnosił on nic do filmu, który i tak był dosyć długi. Żałuje trochę, że skrócili nieco scenę z Biskupem, gdzie nie wyśpiewuje on (ani żołnierze) swych kwestii, by wypowiedzieć je w normalny sposób. A szkoda, bo uwielbiałem ten moment w przedstawieniu. Cieszy mnie natomiast to, iż postać Biskupa Myriela pojawia się na samym końcu, by poprowadzić duszę Valjeana do raju, jest to bliższe pierwowzorowi książkowemu, gdzie pod koniec jest wzmianka o tym, że duch Biskupa, był obecny, przy umierającym. No i końcowa pieśń też fajna.
Wracając do środka; dałem radę przyzwyczaić się nawet do gęby Mariusza, jego Empty chairs and empty tables, było na poziomie. Brakowało mi tylko duchów powstańców, pojawiających się za plecami Mariusa, podczas wykonywania tej pieśni, ale rozumiem, że to co działa w teatrze, w filmie mogłoby wydać się zbyt naiwne.
Cieszy mnie, że zadbano o to, by wszelkie nazwy czy imiona francuskie, wymawiane były z poprawnym akcentem. W ROMie, francuski bohaterów, kulał na obie nogi.
Nie wiem jak Wam, ale mnie bardzo przypadła do gustu postać Gavrocha, wybrali dobrego dzieciaka do tej roli.
Javert też był genialny. Jest on moją ulubioną postacią z tego musicalu, toteż miałem nadzieję, że nie schrzanią jego postaci w filmowej adaptacji. Nie schrzanili. Aktor, który go grał, wyszedł z tego zadania na 5+, a Stars czy Javert's Suicide, były wykonane na najwyższym poziomie. Chwała mu za to. Scena samobójstwa była drastyczniejsza niż w teatrze, bo oprócz skoku do wody, nieźle walnął w ten próg. Brrr.
Za postacią Fantyny, może nigdy jakoś specjalnie nie przepadałem (jakaś taka naiwna strasznie), ale podobała mi się filmowa wersja tej postaci.
Thenardierowie byli super. Żałowałem, że nie dano im większych możliwości do popisania się na weselu Mariusa i Cosette, tak jak w spektaklu, gdyż dołożono by kolejną beczkę śmiechu.
Eponine także mi się podobała, lubię ogólnie tą postać. Nie wiem czemu, ale wszystkie Eponine, we wszystkich wersjach tego musicalu, wydają mi się identyczne... Z innymi postaciami tak nie mam.
Muszę przyznać, że barykada zbudowana w ROMIE, robiła większe wrażenie niż ta z filmu, ale kto by zwracał uwagę na takie drobnostki.
Nowa piosenka, Suddenly, jak najbardziej mi się podobała. Fajnie, że dopisali do filmu kilka kwestii śpiewanych i że dodali kilka scen, rozjaśniających lub urozmaicających fabułę.

Dobra, nie piszę więcej, bo nie będziecie chcieli tego czytać jak będzie za długie xD To i tak chyba najdłuższy post na tym forum jak dotąd... Ale myślę, że coś takiego jak ten film, zasługuje na dłuższy opis wrażeń z oglądania.

No i ciekawe czy film dostanie te wszystkie Złote Globy, do których nominacjami tak się chwalą.
Jestem ciekaw jakie jest zainteresowanie filmem, w całej sali kinowej, nie było chyba nawet 10 osób, ale to był wtorek i po godzinie 18...

Tuptaju

U nas było ze dwadzieścia chyba... (stolica, dzień po premierze, sobota o 15:15)
Moim zdaniem Marius śpiewał... No, kiepsko.
A Valjean na początku tak sobie wyglądał... Kruciński bardziej pasował. XD
A jak Javert śpiewał Stars to się bałam, że zleci na ziemię.

miclis

Kruciński jest bardziej zarośnięty, co sprawiało, że grany przez niego JV wyglądał bardziej... dziko. Filmowy Valjean wygląda tak jakoś staro, przez tą brodę pewnie.
No Javert to ryzykant xD Straciłby równowagę i Valjean miałby spokój na resztę życia xD W sumie to chodzenie po krawędzi ze Stars, zostało potem powtórzone w Javert's Suicide no i wtedy pan inspektor poleciał w dół. Pewnie o to chodziło filmowcom. W samej książce także jest mnóstwo powtórzeń, metafor itp., które są całkiem ciekawą sprawą, jeśli się je zauważy.
Eee tam, Marius to i tak mało ważna postać xD

Tuptaju

Dokładnie... A ten tutaj taki... Taki jakiś Robinson Crusoe.
Ano, stwierdziłam że nieźle to zrobili... Ale i tak nie ogarniam tego, jak chodził. Brr.

Taaak, główny (warto zauważyć, że jeden z tej dwójki, która przeżyła) bohater "mało ważna postać". XD Pomijam Thenardierów w liczeniu pozostałych przy życiu, bo ich nic nie zniszczy.
A, Cosette była duuużo ładniejsza od tej z ROMY, która mi się nie podobała po prostu. ^^;

miclis

Stars w wykonaniu Russella Crowe'a wszedł do TOP20 FILM MUSIC CHART w RMF Classic. Być może, będziemy mogli usłyszeć ten utwór w sobotę po 15. Klikając na tą łapkę, obok numeru miejsca, można głosować na utwór, aby piął się w górę listy.
[link widoczny dla zalogowanych]

rudeandginger

Och, ach, pierwsze miejsce wymiata. Mój Hobbit kochany, czuję się dumna. W ogóle strasznie dużo dobrych piosenek tam jest, aż nie wiedziałam na co głosować. Całe szczęście można na więcej niż jeden utwór, więc nie miałam wyrzutów sumienia xD

miclis

Ja sobie tej listy od czasu do czasu w radio słucham, jak nie zapomnę. Fajnie, że coś takiego puszczają. W sobotę warto włączyć radio, to w sumie aż 2 godziny muzyki z filmów. Szkoda, że z listy wypadło Across the Stars z Gwiezdnych Wojen, był to jeden z lepszych utworów tam.
Piosenka z Hobbita zajefajna, już jakiś czas temu zassałem ją na dysk i dosyć często słucham. Szkoda, że raczej ciężko byłoby ją zagrać na gitarze, nie byłoby już tego specyficznego efektu.

Some folk we never forget
Some kind we never forgive~

rudeandginger

Mam cały soundtrack z Hobbita i jest odtwarzany zastraszająco często. Ostatnio chociaż mam nowy hit, "Scott Pilgrim", totalnie nerdowski film, jestem w nim absolutnie zakochana.

miclis

Jeah, Stars ciągle na liście. I do tego podskoczyło o jedno miejsce. Pamiętajcie, żeby głosować w przyszłym tygodniu! Nie podejrzewałbym, że dożyję dnia, w którym usłyszę piosenkę z Les Mis w radiu. I to do tego swoją ulubioną.

Muszę chyba ściągnąć soundtrack z Hobbita.

miclis

Les Mis dostało kilka Oscarów!